BHP dla Reikowców i uzdrowicieli

Wiadomo, że zabiegi Reiki stosujemy dla osób cierpiących na różne schorzenia i dysharmonie cielesne i duchowe.
Zabieg wymaga połączenia się na jakiś czas uzdrawiającego i potrzebującego. W tym czasie następują przepływy energii.

Jednak nie jest to tylko przepływ w jedną stronę !!!

Prawidłowe klasyczne działanie Reikowca polega na pobraniu Reiki z Kosmosu i poprzez kontakt dłońmi z pacjentem przekazanie mu jej. Nadmiar energii powinien odpływać u pacjenta i u Reikowca osobno. Jednak praktyka mówi, że nie zawsze się tak dzieje, (nikt z nas nie jest doskonały), bo pacjent oddzialywuje na swego Reikowca, zwłaszcza niedoświadczonego, czerpiąc jego własną energię albo przekazując mu swoją zanieczyszczoną energię.

W trakcie zabiegu może bowiem zdarzyć się coś nie przewidzianego, na przykład:

1. Przekazanie potrzebującemu oprócz Reiki jeszcze czegoś od siebie, innej energii, na przykład własnej, a nie uniwersalnej, myślokształtu, swojej własnej dysharmonii.
2. Odebranie od pacjenta jego dysharmonii, choroby, lub myślokształtu, a także jego energii i to w sposób nieświadomy.

Jeśli tylko poczujesz, że coś takiego się dzieje i nie potrafisz tego zatrzymać odetnij się od pacjenta i zakończ zabieg, mówiąc mu, co się stało. Następnie oczyść się dobraną dla siebie metodą i napełnij siebie samego Reiki.

Aby uchronić się od takich skutków stosuje się:

1. Oczyszczanie własne przed zabiegiem.

Ja sie oczyszczam przez zbieranie łapkami z dołu od stop do czubka głowy tego, co tam siedzi złego w aurze i wrzucam to do zapalonej uprzednio świecy. Czynność powtarzam czterokrotnie z przodu z tylu i po bokach. Następnie zbieram to, co mam wokół głowy, czasem kilkakrotnie, jeśli czuje taka potrzebę. To wszystko ląduje w płomieniu świecy.
Kilka razy w życiu świeca mi zgasła podczas tej praktyki. Pomijając to, co czułem wtedy, chce powiedzieć, ze w takim przypadku trzeba oczyszczanie powtórzyć i powtarzać dotąd aż świeca będzie sie palić spokojnie
Jeśli takie oczyszczanie nie zdaje egzaminu mimo powtórzeń, oznacza to ni mniej ni więcej po prostu niedyspozycję duchową uzdrawiającego.
W takim wypadku, sam się uzdrawiam prysznicem Reiki i dopóki nie będzie skutku, nie podejmuję czynności uzdrawiania, trwać to może więcej, niż kilkanaście minut, ale jest potrzebne.
Po własnym oczyszczeniu dopiero można przystępować do uzdrawiania innych.
Przed samym zabiegiem oczyszczam swe dłonie, poprzez ich umycie, albo nad zapaloną świecą.

2. Uziemienie siebie i pacjenta.

Nie wiem jak się "zamyka aurę" na złe energie. Ja tego nie robię i już się nie zasłaniam, jak dawniej, otulając się świetlistym płaszczem Reiki. To, co przychodzi do mnie, raczej przepuszczam i odprowadzam do ziemi poprzez zwizualizowany korzeń, zamocowany u podstawy pierwszej czakry. Jest to tzw. uziemienie. Niektórzy uziemiają się poprzez stopy. Nie tylko uzdrawiający ma być uziemiony, ale także pacjent. Uziemienie własne i pacjenta wizualizuję przez zaczepienie pod czakrą pierwszą korzenia lub wiązki korzeni schodzących poprzez nogi i stopy do ziemi. Oczyszczenie tego, co tam schodzi poprzez ten korzeń przez wypalenie energią fioletowego płomienia jest ekologiczne i jak najbardziej właściwe.

3. Obserwacja tego, co się dzieje podczas zabiegu.

Można zapalić świecę na czas trwania zabiegu, jeśli są na to warunki. Zachowanie się płomienia świecy sygnalizuje, co się dzieje energetycznie w otoczeniu. Jeśli płomień jest spokojny, zabieg przebiega normalnie. Jeśli jest niespokojny albo szaleje trzeba wzmóc uwagę, bo to może oznaczać, że w otoczeniu działają energie nie przewidziane.

W trakcie zabiegu bywa, że pacjent zachowuje się jak wampir energetyczny zasysając wszystko, co możliwe, w tym próbuje zassać własną energię uzdrawiającego. W metodach bioterapeutycznych terapeuta udziela własnej energii choremu - wówczas jest narażony na wielki ubytek w tym zakresie. Bioterapeuta Nardelli umarł po 5 latach prowadzenia takich zabiegów, mimo, że był w sile wieku.
Reiki jest energią zewnętrzną i w tym sensie terapeuta nie daje nic od siebie. Ale podczas zabiegu różne rzeczy się dzieją. Jeśli widzisz, że jest Ci odbierana Twoja własna energia, to albo powiedz pacjentowi by zaprzestał tego, albo przerwij zabieg.

Nie pozwól, by działo się coś niedobrego dla Ciebie. Jesteś kanałem Reiki dla wielu, i nie masz się skończyć jako terapeuta z powodu takiego, choćby nieświadomego działania niektórych ludzi. Oczywiście, jeśli pacjent zasysa energię Reiki, to właśnie po to jesteś, by to robił poprzez Ciebie.

4. Odłączenie się od pacjenta po zabiegu i oczyszczenie.

Po zabiegu należy odłączyć się mentalnie od pacjenta. Osobiście używam do tego celu zwizualizowanego Świetlistego Miecza, którym przecinam nić łączącą mnie z pacjentem, taką pępowinę między nami, powstającą w związku z połączeniem w trakcie zabiegu. Potem należy umyć ręce. Ta czynność traktowana symbolicznie, oczyszcza Cię od wpływów ze strony pacjenta.

Nie patrzę na swoją aurę przy oczyszczaniu się, ale zazwyczaj czuję, jeśli w niej cos tam siedzi albo jest zakurzona. W ogóle aurę bardziej wyczuwam, niż widzę. Można rzec, że widzę ją lepiej, gdy zamykam oczy. Jeśli jest w aurze coś nowego, nie mojego, to przeprowadzam zabieg oczyszczający, zazwyczaj za pomocą prysznica Reiki w tej intencji. 


Ludzie urodzeni w znakach powietrznych Zodiaku często maja problemy z uziemianiem się. Nie ma innej rady, jak ćwiczyć, ćwiczyć, ćwiczyć. Połączenie terapeuty i pacjenta jest oczywiste, na poziomie ciała mentalnego, szkodliwe jest jednak połączenie na poziomie ciał niższych, astralnego i eterycznego i to właśnie należy przeciąć.

Z członkami własnej rodziny bywają zwykle inne trudności, że nie potrafimy ich uzdrawiać. Zazwyczaj dlatego, że istnieją blokady w świadomości uzdrowicieli i uzdrawianych, każdy ma swoje przyczyny by energia uzdrawiająca nie płynęła.


W trakcie początkowego stadium zdobywania wiedzy o energiach (jeszcze przed inicjacją w Reiki) poczułem się niesłusznie człowiekiem doświadczonym w tych sprawach, w dodatku będącym pod opieką Opatrzności Bożej i nie zważałem na jakiekolwiek bezpieczeństwo.
Wtedy właśnie opadły mnie obce byty, które, hmm, jak myślę, mówiąc krótko, chciały mnie zabić i próbowały to zrobić
Dzięki modlitwie i egzorcyzmom udało się sprawić, że byty odeszły. Niezwłocznie potem przystąpiłem do pierwszej i kolejnych inicjacji Reiki. Reiki dość skutecznie mnie chroniła i chroni od tych "przyjaciół".

Pomny tych doświadczeń, stosuję następujące zasady w pracach z energiami:
1. Do pracy z ludźmi przystępuję oczyszczony i uziemiony.
2. W trakcie pracy uziemiam też pacjenta.
3. Staram się w pracach energetycznych z ludźmi wzbudzać się w bardzo wysoką wibrację, tym wyższą im poważniejsze zaburzenia i nieczyste energie niesie napotkany człowiek.
4. Przy inicjacjach w Reiki staram się sie by moje oczyszczenie i wibracja były możliwie najlepsze, jakie jest możliwe.
5. Jeśli spotkałbym kogoś ( a już prawie nie spotykam), kto chce ode mnie kontaktu i energii po to tylko by się mną pożywić ( tak działają najczęściej ludzie owładnięci obcymi bytami i myślokształtami), oddalam tego człowieka i radzę mu w duchu miłości by się dużo modlił w intencji swego oczyszczenia lub poddał egzorcyzmom.
6. Jeśli czuję, ze ktoś próbuje mnie zaatakować energetycznie (coraz rzadziej tak się dzieje) staram się wzbudzić w sobie wysoką wibrację i utopić zamiary takiego człowieka w miłości - ten sposób jest właściwy tylko dla osób o naprawdę wysokich wibracjach, dla innych zwykle poleca się różnego rodzaju ochrony energetyczne, dawniej również je stosowałem

Postępowanie z chorymi.
Generalnie do chorego używa się prostego języka i nie wykłada mu się zasad procedur medycznych, chyba, że potrzebna jest jego świadoma zgoda na zrealizowanie takiej procedury. Myślę, że zasady postępowania z pacjentami medycznymi, można przełożyć na "pacjentów" Reikowców.

Jest naturalne, że pacjent może się przestraszyć zarówno diagnozy, pewnych czynności przygotowawczych do zabiegu, jak i referowania "twardych" zasad postępowania, a nade wszystko, w końcu odstąpienia od zabiegu, „bo Pan Bóg tego nie chce".

Dlatego uważam, że "pacjentom" po prostu nie powinno się mówić o tym wszystkim, tylko robić swoje, a gdy robić nie możemy, bo mamy zakaz, to na przykład wymówić się nagłym wezwaniem w pilnej sprawie rodzinnej, niż właśnie straszyć go tym, że "Bóg go opuścił, więc terapeuta też musi go opuścić".

Broń Boże, nie mówimy pacjentowi, że mamy zakaz jego uzdrawiania, gdyż Góra nie życzy sobie tego. Nauczmy się mówić pacjentowi pokrzepiające słowo w takim przypadku i pomódlmy się za niego. 




Chciałbym zwrócić uwagę na pewne niekorzystne zjawiska, które obserwuję wśród ludzi pracujących z energiami. Można powiedzieć, że są to zjawiska nie przestrzegania podstawowych zasad BHP.

Pozwolę sobie przedstawić je za pomocą przykładów:

1. Młody człowiek opanował szereg systemów energetycznych. Czuje się wielki i mocny. Rośnie jego EGO. Odbiera on innych ludzi jako potencjalnych zamachowców na jego dobro. Zaczyna korzystać z energii przeciw swoim przeciwnikom, za jakiś czas, z braku tychże, "stwarza przeciwników" i dalej walczy z nimi, oczywiście skutecznie. Trup się ściele gęsto...

2. Młody człowiek posiadł Moce i zaczyna się nimi bawić. Dochodzi do tragicznych skutków, energia spala go od środka, albo powoduje głęboką nieuleczalna depresję.

3. Człowiek, który opanował wiele w świecie energii wykorzystuje je, aby korzystać z energii innych ludzi, podpina się pod nich i zasysa, zarówno energię, jak i ich myśli, zaczyna nie tylko wykorzystywać, ale manipulować ludźmi...

4. Człowiek, który ma szczególne Moce postanawia być Guru. Otacza się młodymi ludźmi, naucza ich, tępi niepokornych. Wreszcie wciąga ich w tajemny krąg zobowiązań i faktycznie utrzymuje nad nimi władzę duchową, wykorzystując ją do lepszych i gorszych celów...

5. Młody człowiek daje się opanować komuś przebiegłemu, kto twierdzi, ze jest mistrzem i to nie tylko w Reiki, które jest (zdaniem mistrza)słabiutką energią, ale w potężnych energiach. Przebiegły człowiek opanowuje młodego i faktycznie zaczyna go wysysać z energii i sterować nim jak pasożyt na świeżej roślinie...

6. Młody człowiek pracuje z energiami nie znając kompletnie zagrożeń w tej pracy i zasad BHP. Nie zna ich, bo nikt nigdy go tego nie uczył...


Byłoby dobrze, by w Polsce wszyscy Mistrzowie Reiki uczyli zasad BHP, niestety z mojego rozeznania wynika, że są Mistrzowie systemów innych niż Usui Reiki, którzy podstawowych zasad postępowania przy uzdrawianiu, ani sami nie znają, ani ich nie ucza. W tamtych systemach adepci zazwyczaj otrzymują tylko uruchomienie energii, często na odległość, bez instrukcji o podstawach postępowania uzdrowiciela. Z tego między innymi powodu, niektórzy Mistrzowie uczący innych systemów Reiki niż Usui Reiki wymagają aby poprzedzić te inicjacje, przynajmniej pierwszym lub drugim stopniem Usui Reiki. Niestety nie jest to praktyka powszechna.
Podobno zdarza się też czasem, także przy inicjacjach w Usui Reiki przez niektórych Mistrzów, że adept otrzymuje wyłącznie uruchomienie energii ( o ile dostaje), a nie daje mu się już żadnej innej wiedzy, potrzebnej uzdrowicielom (zasady etyki, BHP). Przypadki takie opisywano czasem na forach Reiki.

Zwrócić uwagę należy także na to, że nie przestrzeganie zasad BHP i niektórych zasad postępowania przy zabiegach może skutkować dyskomfortem pacjenta i w ślad za tym, procesem sądowym przeciwko uzdrowicielowi.
Różnica sytuacji uzdrowiciela w USA i w Polsce polega mniej więcej na tym, że tam uzdrowicielom grożą dotkliwe procesy sądowe za naruszanie nietykalności cielesnej pacjenta. W Polsce takich procesów nie jest wiele i wynikają zazwyczaj z faktycznego przekroczenia granic działania uzdrawiaczy, a nie z histerii podsycanej przez prawników. Przy okazji, zwrócę uwagę, że "intymne miejsce" może oznaczać dla poszczególnych ludzi, oprócz miejsc dość powszechnie znanych, także inne miejsca, jak gardło, stopy, talię i inne. Dlatego uzdrowiciel powinien współpracować z pacjentem by zidentyfikować wszystkie "miejsca zabronione" i nie dotykać ich. Jest to ważne dla dobrego samopoczucia pacjentów i bezpiecznej, w sensie prawnym, pracy uzdrowicieli.




Przeczytajmy, co pisze na temat BHP podczas zabiegów bioterapeutycznych wybitny polski bioenergoterapeuta, Ryszard Ulman w książce "Świetlisty człowiek. Wtajemniczanie we współczesne uzdrawianie." wydanej przez Wydawnictwo ATEA w 2002 roku.

Podaje on 4 modele postępowania z negatywną energią:

1. Odbijanie do nadawcy poprzez wytworzenie świetlistego kokona, pancerza, od którego to, co złe się odbija.
2. Przepuszczanie negatywnej energii przez mentalny filtr, który przerabia ją na energię pozytywną. W ten sposób można utylizować energie negatywne dla dobrych celów.
3. Otwarcie się na DOBRO - przepuszczanie wszystkich energii przez siebie, w tym negatywnych i przekazywanie tego, co niekorzystne do Żywiołów: ziemi, ognia, wody.
4. Otwarcie się na Boga i Światło Miłości, które nie dzieli nic na dobro i zło, uzdrawia i harmonizuje wszystko, co napotka na swej drodze: uzdrowiciela, pacjenta, agresora i wszystko.


Każdy z nas dobiera sobie model najbardziej mu odpowiadający.

Ulman zauważa, że praktykują aktualnie dwie grupy bioterapeutów:

1. Bioterapeuci uznający pewne prawa ogólne rządzące relacjami między pacjentem i terapeutą, niekoniecznie dlatego, że się ich wyuczyli tylko, dlatego że je wyczuwają intuicyjnie i stosują.

2. Bioterapeuci rewolucjoniści, którzy nie uznają żadnych praw obowiązujących od wieków w relacjach psycho - duchowo - fizycznych między ludźmi, albo uznający pewne współczesne hipotezy w tych sprawach za obowiązującą podstawę do działania.


Tym drugim, Ulman rokuje nie więcej niż kilka lat aktywności.

Osobiście życzę wszystkim bioterapeutom, Reikowcom i innym energetykom duchowym długich lat życia w ciągłym rozwoju dla dobra samych siebie i całego wszechświata.


Kiedy mówię o wyszkoleniu, to myślę o podstawowej wiedzy adeptów jak wykorzystywać Reiki w praktyce i jakie przynależą do tych zadań zasady etyki i BHP. Tych ostatnich nie bardzo da się wymyśleć, raczej trzeba to otrzymać w formie szkolenia. Nie trzeba się skupiać na ryzykach i zagrożeniach BHP, tylko je rozsądnie rozważyć i w razie potrzeby - brać pod uwagę i zabezpieczać się odpowiednio. Przesadne skupianie się na tym temacie dłużej, może nasilić zagrożenia BHP -owskie.

Kiedy mówimy o osobach będących Praktykami Reiki, czyli będących na pewnym weryfikowalnym stopniu w sztuce Reiki, wiążemy z tym stopniem określone kwalifikacje. Jakie? Zupełnie niezależne od szkół i mistrzów bo te, poparte własną pracą adepta stworzyły właśnie jego biegłość w sztuce Reiki, którą można utożsamiać z odpowiednimi dla określenia "Praktyk Reiki" kwalifikacjami.

Energia Reiki sama działa, zgodnie z "dogmatem systemu Reiki". Ona szkoleń i wiedzy nie potrzebuje, kwalifikacji też od Niej nikt nie wymaga. To jest przecież w tym najpiękniejsze.
Aby te energię skierować gęstszym strumieniem w określonym miejscu i czasie, w określonym celu, potrzebni są Reikowcy.A zagrożenie? To nie Reiki może zrobić krzywdę, lecz ludzie sobie wzajemnie, chory i terapeuta.





BHP trzeba realizować i o nim pamiętać, bo to w pewnym sensie jest sprawa etyki.
Nie ma się prawa narażać ani pacjenta, ani siebie na jakieś nieobliczalne skutki.
Przed zabiegiem trzeba być we właściwej kondycji energetycznej. Jeśli się nie jest - odkłada się zabieg. W serii zabiegów dla kilku chorych, najcięższe przypadki bierze się na początek.

Nie ma co się łudzić, zabiegi Reiki tez potrafią obniżyć energię uzdrawiającego, bo nikt nie jest doskonały i zabiegi też nie są doskonałe. Jesli czujesz, że pacjent Cię przerasta - zakończ przyjmowanie chorych i odejdź regenerować energię.

Jeśli czujesz, że nie panujesz nad zabiegiem, który trwa, to zakończ go i odetnij się.

Po zabiegu odcinaj się zawsze. To jest często tylko mentalne polecenie, które działa wystarczająco. Umycie rąk jest tego wyrazem. Odczuwaj co się dzieje w trakcie odcinania! Jeśli nic się nie zmieniło, jeśli czujesz nadal osłabienie, emocje lub związanie z pacjentem, przerwij zabiegi i popracuj porządnie nad tym odcinaniem a potem porządnym oczyszczeniem.

Pamietaj, że swoją chorobą nie pomożesz pacjentom, raczej przeciwnie, nie bedziesz mógł im pomagać, jesli sam zachorujesz. A na pomnik nie licz. Nardelli w jakimś sensie zasługuje na pomnik a czy ktoś mu go zbudowal?

Reikowcy, teoretycznie, przekazują chorym energię Reiki.
Bioenergoterapeuci, według przyjętych do niedawna poglądów, działają własną energią ( to jest oczywista nieprawda, gdyby tak było, to długo nie popracowaliby).

W związku z tym, Reikowcy, nawet, jeśli sami są chorzy, to teoretycznie przekazywać powinni czystą energię Reiki pobieraną z Kosmosu. Teoretycznie mogliby przekazywać tę energie. Jednak skoro potrafią pobierać Reiki z Kosmosu, to dlaczego jej nie pobiorą dla uzdrowienia samych siebie?

Bioenergoterapeuci działający własną energią, nie powinni przekazywać energii, będąc chorymi.

Osobiście uważam, że Reikowiec też powinien powstrzymać się od przekazywania Reiki na czas choroby. Najpierw trzeba wyzdrowieć samemu, potem zabierać się za uzdrawianie innych.

Zastrzeżenia.
Nie zawsze się robi to co powinno się robić, to po pierwsze.
po drugie, czasem są sytuacje tzw. nie cierpiące zwłoki, wtedy się ratuje niezależnie od własnej kondycji.
Po trzecie, można ustanowić kanał energii dla chorego, będąc samemu chorym, choć to niełatwe i trzeba do tego doświadczenia. Nie można tego nadużywać.

Uzdrawiać powinni ludzie zdrowi - to jako zasadę ogólną cały czas wyznaję i ją podtrzymuję.

Dodam do tego, że uważam, że uzdrowiciele nie powinni być osobami palącymi a alkoholu nie powinni nadużywać.



Przestrogi dla uzdrowicieli

W polskim internecie można spotkać coraz to nowsze, propozycje bardziej nieznanych programów uzdrowicielskich, które w mniej lub bardziej jawny sposób mają posłużyć zarabianiu pieniędzy, najpierw, oczywiście, przez nauczycieli, potem przez uczniów. Metody posiadające złą sławę, jak NLP, jeśli wchodzą w skład programu, skrzętnie chowa się w metodyce techniki o nowej nazwie.

Na przykład tutaj:
http://www.cudownyportal.pl/forum/watek.php?id=2017

zareklamowano metodę Reference Point, nie wspominając, że zawiera ona NLP:

Cytuj:
Jest taka dosyć nowa technika Reference Point Therapy, która robi coś w tym kierunku ponoć z bardzo dobrymi rezultatami, pomieszali Ho', thetahealing i parę innych, wyszła im technika gdzie szuka się punktu 0 dla traumy, wyleczenie tego punktu automatycznie leczy wszystkie pochodne problemy, oni to dosyć mocno rozciągnęli, bo włączyli w to struktury rodzinne, zakładając, że problem może być przeniesiony.
Ciekawie pomyślane i myślę że powinno działać.


Tymczasem w oryginale:
http://www.referencepointtherapy.com/Techniques.asp

czytamy wyraźnie:
Techniques that have influenced us and contributed in some way great or small to the development of Reference Point Therapy include (a) Neuro Linguistic Programming; (b) Grant McFetridge's Peak States work; (c) the Hawaiian tradition of Ho'oponopono; (d) Soleria Green's work with Beingness and expanding consciousness.

Mówiąc wprost, bardzo łatwo przemyca się NLP w programie uzdrawiającym, nie wspominając, że zawiera on programowanie umysłów. Jak bardzo niebezpieczna jest technika NLP i do jakich skutków może prowadzić, można sobie uświadomić, gdy pojmiemy, że można NLP zastosować zamiast do uzdrawiania umysłu, to do jego zniewalania. Umysłu zarówno własnego, jak i umysłów innych ludzi.

Program Reference Point zwrócił moją uwagę łudząco podobną nazwą do innego programu, Turning Point, który w Australii, jak doniosły grudniowe media, co najmniej raz zaskutkował samobójstwem.
Napisałem wtedy artykuł refleksyjny na temat konieczności bycia profesjonalnym w terapiach obejmujących psychoterapię, metody regresywne, gdyż poruszają one bardzo głęboko wnętrze człowieka i mogą skutkować fatalnymi skutkami, jak w opisywanym, medialnym przypadku.

Pozwolę sobie przekleić moje refleksje wynikające z lektury artykułów na ten temat. Refleksje, po raz pierwszy, zamieściłem pod oryginalnym tytułem Nieprzewidziane skutki kursów doskonalących tutaj:

http://www.reiki.fc.pl/viewtopic.php?t=1457


Australijka, która rozebrała się do naga i wyskoczyła z okna biura, w którym pracowała, cierpiała na psychozę wywołaną przez kurs samodoskonalenia się.

Kontrowersje wokół "terapeutycznych" programów samodoskonalenia się rosną po tym, jak koroner orzekł, że śmierć 34-letniej Rebekah Lawrence ma związek z uczestnictwem w programie Turning Point.

Powrót do dzieciństwa
"Nieśmiała, skromna, delikatna" - Rebekah Lawrence nie przeżyła skoku z okna na drugim piętrze biurowca w Sydney. Kobieta śpiewała przy tym dziecinnym głosikiem i wykrzykiwała "kocham cię". Autopsja nie wykazała w jej organizmie śladów narkotyków ani alkoholu.

Koroner Malcolm MacPherson stwierdził, że do tego stanu doprowadził ją kurs samodoskonalenia, podczas którego Rebekah przeszła "regresję do dzieciństwa". Kobieta ukończyła kurs dwa dni przed popełnieniem samobójstwa.

Psychologiczna wyżymaczka

- Istnieją przytłaczające dowody na to, że akt samobójczy był tragiczną kulminacją rozwoju psychozy, która swoje źródło miała w kursie samorozwoju znanym jako Turning Point - powiedział MacPherson.

Kurs, który reklamuje się jako "podróż do głębi ludzkiego ducha", przepuszcza swoich uczestników przez swoistą "psychologiczną wyżymaczkę" - stwierdzili prowadzący dochodzenie.

Niebezpieczne techniki

Współpracownicy Rebekah Lawrence zeznali, że zazwyczaj uprzejma i zamknięta w sobie 34-latka na kilka godzin przed śmiercią była poruszona, miotała obelgi, śpiewała i krzyczała, a następnie rozebrała się i wspięła się na parapet.

Takie zachowanie jest bardzo podobne do działań w trakcie sesji "wewnętrzne dziecko", będącej częścią programu Turning Point. Uczestnicy takich sesji zachęcani są do powrotu do swojego najbardziej dziecięcego, pełnego wrażliwości stanu.

MacPherson stwierdził, że takie techniki mogą być niebezpieczne w przypadku osób bez odpowiednich kompetencji i wezwał do stworzenia bardziej restrykcyjnych regulacji dotyczących tego typu kursów.

Całość materiału tutaj:
http://kobieta.interia.pl...25?source=p_art

Zajrzałem na australijską stronę programu Turning Point i przy okazji na amerykańską ze stanu Kansas.

http://www.turningpoint.org.au/

http://turningpointkc.org/index.aspx

Strona australijska budzi we mnie ogromne zaufanie do organizacji organizującej terapie i kursy, do trenerów i terapeutów. Powiem wprost, rzadko widywałem tak profesjonalne strony, a na polskich www - prawie nigdy.

Strona amerykańska jest inna, jednak też nie budzi jakichś zahamowań i oporów we mnie, choć dziwne jest, że ani słowem nie wspomina się tam o stosowaniu techniki regresji.
Może w USA jej nie używają w tym programie?
Ostatecznie ta technika to domena zawodowych psychoterapeutów i może być w różnych krajach wyraźnie zastrzeżona tylko dla nich.

Jakkolwiek by nie było, to ta dziewczyna skoczyła tym oknem, bezpośrednio po ukończeniu kursu. I chociaż bez kursu, być może skoczyłaby rok wcześniej, to zagadnieniu powinniśmy się przyjrzeć. Wykonujemy różne zabiegi ludziom, a ludzie na te zabiegi mogą różnie reagować. Jesteśmy reikowcami, jednak stosujemy najróżniejsze techniki, jakie tylko znamy, w tym między innymi bioenergoterapię, regresję, runy, tarota, zioła takie, czy inne itd. Chorzy mogą zareagować najróżniej na te działania, mogą też pogorszyć swój stan w trakcie zabiegu, a zdarzyło się w ubiegłym roku jednemu z nas, że pacjent umarł po prostu w gabinecie, czy właściwie nawet przed wejściem do gabinetu terapeuty. Rodzina zmarłego sprowadziła prokuratora, który sporządził akt oskarżenia przeciw terapeucie.

Piszę te słowa, byśmy zastanowili się nad potencjalnymi skutkami naszych działań terapeutycznych, nieważne czy realizowanych w gabinetach czy poza gabinetami. Nieszczęście może zdarzyć się wszędzie.

W internecie były co najmniej dwa fora Reiki, gdzie temat BHP przy zabiegach Reiki traktowany był jak straszenie ludzi istotami z astrala i zakazywano piszącym pisać na ten temat. Jedno z tych forów na szczęście już nie istnieje. Zagrożenie jest realne i warto, miedzy innymi, ubezpieczyć się od odpowiedzialności cywilnej na wypadek negatywnych skutków naszych działań w związku z prowadzonymi zabiegami.

Kiedyś pisał o tym chyba Metatron, bo takie ubezpieczenie jest praktycznie obowiązkowym narzędziem pracy profesjonalnego bioenergoterapeuty. Warto jednak tę wiedzę odświeżyć.

9 komentarzy:

  1. Hejka.Mam nadzieję ,że dajesz rade-nie gniewaj się ...zawsze będziesz częścią ,która została we mnie,zawsze...

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo dobry artykuł, każda osoba pracująca powinna wiedzieć, co to BHP i jak jego przestrzegać :)

    OdpowiedzUsuń
  3. BHP rzecz święta i należy o niej zawsze pamitętać!

    OdpowiedzUsuń
  4. Dokładnie, zgodzę się z przedmówcą - o BHP należy pamiętać zawsze. Każdy pracownik powinien przestrzegać tych zasad, bez tego ani rusz. A pracodawca ma obowiązek zapewnić swoim pracownikom takie szkolenie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Super wpis! Bardzo przyjemnie się czytało :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Czyta się przyjemnie, ale tez daje wiele do myślenia :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetnie napisany wpis. Czekam na wiele więcej

    OdpowiedzUsuń
  8. Nigdy o tym nie słyszałem i tak naprawdę ciężko jest mi cokolwiek na ten temat powiedzieć. Ja również interesuję się BHP i wiem, ze są to ważne sprawy. Chciałbym polecić każdemu zapoznanie się z wpisem https://znaki-bhp.pl/instrukcje-i-zasady-bhp-w-rolnictwie gdyż instrukcje i zasady BHP w rolnictwie są ważne.

    OdpowiedzUsuń
  9. W przypadku gdybyście szukali oznakowania BHP takiego jak znaki elektryczne oraz inne i to w dobrych cenach to zdecydowanie warto zajrzeć na ofertę dostępną w sklepie Techem

    OdpowiedzUsuń